Nasza Wspólnota nr 108 Marzec 2007 str. 15

Bierzmowanie a chrzest

Szukając odpowiedzi na pytanie o związek bierzmowania i chrztu, trzeba spojrzeć na wczesną historię sakramentów inicjacji chrześcijańskiej.
Confirmatio jest łacińskim określeniem sakramentu bierzmowania, które zachowało się do dzisiaj w językach pochodzenia łacińskiego. W słowniku Alberta Sleumera (Kirchenlateinisches Worterbuch) dopiero na trzecim miejscu jest mowa o bierzmowaniu, po takich znaczeniach, jak:
1) utwierdzenie, umocnienie, zachęta, pocieszenie;
2) potwierdzenie.
Do VI wieku były one udzielane razem i prawie wyłącznie osobom dorosłym. Po wprowadzeniu w Kościele Zachodnim praktyki udzielania chrztu niemowlętom i dzieciom oraz na skutek rozwoju życia parafialnego rozdzielono te trzy sakramenty. W XIII/XIV wieku bierzmowania udzielano dzieciom w wieku 7 lat, później nawet w wieku 12 lat. Jeszcze przed II wojną światową udzielano go dzieciom zaraz po Pierwszej Komunii Świętej (w wieku 7 i więcej lat).
Kilka gestów oraz elementów, na które warto zwrócić uwagę, wskazuje na łączność bierzmowania z chrztem. Namaszczenie krzyżmem jest jakby "powtórką" namaszczenia chrzcielnego. Wacław Schenk wspomina o trzech namaszczeniach neofity: na całym ciele (później tylko na plecach i piersi) przez kapłana i diakonów (oleum catechumenorum - olej egzorcyzmu), po wyjściu z wody na czole (namaszczenie głowy, którą ochraniano opaską spotykaną jeszcze w średniowieczu) przez kapłana (oleum chirisma - olej dziękczynienia) i namaszczenie czoła przez biskupa - bierzmowanie.
Także rola świadka bierzmowania nawiązuje do chrztu. Obecna instytucja rodziców chrzestnych pochodzi z połączenia trzech różnych praktyk starożytnych: czynności poręczyciela, pomocnika; przy udzielaniu chrztu oraz dorosłego, odpowiadającego przy chrzcie dzieci. Od IX wieku rodziców chrzestnych nazywano patrini. Pierwotnie każdy katechumen miał tylko jednego ojca chrzestnego. Począwszy od IX wieku wzrastała liczba ojców chrzestnych do dwóch, trzech i więcej. W XV wieku było ich zazwyczaj trzech, a od Soboru Trydenckiego - dwóch (jeden ojciec chrzestny i jedna matka chrzestna). Świadek bierzmowania występuje dopiero od przełomu VIII i IX wieku. Jego zadaniem jest położenie prawej ręki na ramieniu kandydata do bierzmowania. W tym geście widoczne jest wyraźne nawiązanie do wymogu, aby chrzestny fizycznie dotknął chrześniaka w czasie aktu chrztu.
Związek z chrztem ma również przyjmowanie nowego imienia.
Dopiero w III wieku zauważamy tendencję do zmiany imion pogańskich na chrześcijańskie. Nadawanie imion chrześcijańskich upowszechniło się wraz z praktyką chrztu dzieci. W XV wieku przyjął się zwyczaj nadawania kilku imion chrzestnych, co od XVIII wieku praktykuje się w niektórych regionach do dziś.
Obraz sytuacji, związanej z przyjęciem sakramentu bierzmowania przez młodzież na Zachodzie, ujęto w formie dowcipu: Zebrani duszpasterze dyskutowali o pladze gołębi. Wielość metod pozbycia się tych dokuczliwych ptaków sięgała od zagłodzenia ich na śmierć aż do ich przepędzenia. Ale żaden z kapłanów nie mógł pochwalić się skutecznym sposobem pozbycia się tych gołębi. Natomiast jeden z kapłanów, który w milczeniu cały czas przysłuchiwał się pozostałym rozmówcom, zaczął opowiadać im swoją historię: "Ja ochrzciłem te gołębie, doprowadziłem je do Pierwszej Komunii, potem zaprosiłem biskupa z bierzmowaniem i od tej pory już ich nie widziano w moim kościele". Ten ponury dowcip odzwierciedla sytuację w wielu parafiach, i to nie tylko na Zachodzie. Wskutek braku zrozumienia wagi sakramentu bierzmowania dla całego życia kandydatów dochodzi do swoistego rozdzielenia ich wspólnej drogi z Kościołem. Zamiast pełnego włączenia się we wspólnotę Kościoła, przy teraz już świadomym własnym "tak", - potwierdzającym to, co kiedyś, przy chrzcie wypowiedzieli rodzice, spotykamy się z punktowym, wydarzeniem, zaznaczającymi .pewien rozdział życia religijnego, a często bardziej jego zakończenie niż początek.
Sakrament ten nadal ma ścisły związek z pierwszym sakramentem - chrztem. Jest on sakramentem początków, a nie dojrzałości chrześcijańskiej. Na tę dojrzałość trzeba poczekać i mówić o niej dopiero pod koniec życia chrześcijanina.


Ks. Teodor Puszcz